DeDeTowiec

Wpisy otagowane słowem ‘narty’

Wyprawa „Aussois 2006”

środa, 28 grudnia, 2005

Poniewaz wszyscy ddtowcy i ich dziewczeta jezdza swietnie na nartach lub deskach to mamy tu taka propozycje, cobysmy pojechali w marcu w Alpy Francuskie (okolo 1600 km z Krakowa). Proponowany termin — i nie ma tu zadnego gadania! — to 11-18 marca, a zwiazana z tym cena to 150 ojro (apartament piecioosobowy — idealnie pod DDT :), ale jest tez oczywiscie mozliwosc innoosobowa). Cena zawiera 7 noclegow i 6-cio dniowy skipass. Szczegoly sa na stronie:
info o apartamentach
formularz zgloszeniowy
(probowalem tam wejsc ale cosik nie dziala na razie 🙂 /wwwojtus)
Opcja ktora my wybieramy to „all inclusive”.

Generalnie w tamtym roku jak wysylalismy formularz to nie bardzo nam odpowiadali. Doswiadczenie pokazuje ze najlepiej napisac maila po francusku i najlepiej jak najszybciej (sugerowany czas pisania to minuta dla 200 slow :). Moj tata dostal odpowiedz na drugi dzien po wyslaniu e-miala po francusku.

Nie musze chyba nikogo namawiac i przekonywac ze to jest propozycja nie do odrzucenia. Takze decydujcie sie szybciutko 🙂

Agatka i Wojtus

Szusowanie w Dolinie Vratnej

sobota, 12 marca, 2005

Jak wiadomo z wyjazdu do Francji niestety nic nie wyszło, ale za to najtwardsi amatorzy śnieżnego szaleństwa postanowili jechać chociaż na Słowację, by dać upust swoim narciarskim żądzom 😉

Po powrocie z tych wojaży mogę z całą odpowiedzialnością powiedzieć, że to była jedna z lepszych decyzji. Było mnóstwo śniegu (padało cały czas od soboty do piątku rano, bez żadnej przerwy, nawet na 5 minutek) i jeździło się na prawdę super na niemal pustych stokach (w czwartek na stoku było ze 20 osób), więc wyszaleliśmy się za wszystkie czasy. Do tego mielismy super apartament i mase przygód, więc pierwszy akapit, będzie pewnie za niedługo początkiem małej historyjki w jakims dziale (naprawdę sporo się działo wesołych rzeczy w moim stylu 😀 )

Moim skromnym zdaniem powinniśmy się jakoś w tym tygodniu spotkać i poopowiadać sobie nawzajem, co się tam u nas ciekawego wydarzyło, może przy okazji jakieś puzzle albo fryteczki…

Ps. A tak jakby kto nie wiedział, to tymi narciarskimi fanatykami byliśmy Agata i ja 🙂