DeDeTowiec

Historia czyli o so chozi?

Najpierw może opowiemy o tym jak w ogóle znaleźliśmy się w Klubie KRAB.


Marcin: Był koncert T.LOVE… prosto po nim siostra zaprowadziła mnie do klubu płetwonurków do którego należała. Siedziba rewelacyjna… pomyślałem, ale samo nurkowanie… czy ja wiem…? Przez rok chodziłem do Klubu, ale jedynie na imprezy, dopiero wówczas dojrzałem do tej decyzji: CHCĘ NURKOWAĆ!!! No i zaczęło się, teraz po pięciu latach sam prowadzę zajęcia na basenach i miałem przyjemność wszystkim pozostałym członkom DDT podbijać nurkowania międzystopniowe, jako kadra obozu, na którym 4/5 DDT robiło P2.

1.jpgMroowek: O istnieniu klubu dowiedziałem się całkiem przypadkiem od koleżanki, która w sumie nie wiem skąd o istnieniu klubu wiedziała. Ponieważ za chodzenie na baseny krabowskie można było dostać zwolnienie z zajęć wf, postanowiłem spróbować tego pięknego sportu jakim jest picie piwa, to jest nurkowanie.

Tom: Na spotkanie naborcze namówił mnie Wojtek i tak zaczęła się moja historia z klubem która trwa do dziś.

WWWojtuś: od dłuższego już czasu brat chciał zacząć nurkować i jak zacząłem studiować, to postanowiliśmy się zgłosić do Klubu i na poważnie się tym zająć, po drodze namówiłem jeszcze paru znajomych którzy też byli w Krakowie i tak właśnie się znalazłem w KRABie. Zrobiłem z bratem P1 na obozie nad jeziorem Niedackim i po kolejnym roku basenów pojechałem na obóz do Łagowa, gdzie się wszyscy spotkaliśmy.

ZAAN: Wszystko zaczęło się od tego, że jeszcze w podstawówce poznałem wwwojtusia, z którym również w klasie liceum przesiedziałem 4 lata, po drodze dołączył do nas Tom i tak po maturze i zadomowieniu się na studiach w Krakowie, postanowiłem dołączyć do jakieś sekcji sportowej. Pierwszym pomysłem było kontynuowanie tradycji rodzinnej w kierunku siatkówki lub piłki ręcznej, ale skończyło się na spotkaniu naborczym do klubu nurkowego, na które wyciągnął mnie wwwojtus. Spotkania nie żałuję… a co dalej się działo… można przeczytać poniżej…

Można powiedzieć, że wszystko zaczęło sie na pobasenowych spotkaniach w Klubie, jednak nie do końca będzie to prawdą. Podwaliny pod nasz wspaniały „Deep Divers Team” zostały położone już na słynnym obozie w 2.jpgŁagowie, gdzie 4/5 członków rzeczywistych teamu robiło stopień P2, a 1/5 rzeczywistych członków występowała w roli sprzętowca. Tam to właśnie zaobserwowaliśmy ciekawe zjawisko, że wszyscy lubimy pić piwo; dużo, ale za to często. Na tym też obozie bardzo dobrze nam się razem nurkowało, a ma to niebagatelne znaczenie w klubie bądź co bądź nurkowym.
I tak to pewnego pięknego dnia, czy też wieczora po basenie, ktoś powiedział:
– To może chodźmy do Klubu na jedno?
– Ale tylko na jedno – odpowiedział ktoś inny – jutro muszę wcześnie wstać.
Jak wymyśliliśmy, tak zrobiliśmy i po wypiciu 5 piw (z których każde było pierwsze…) kawałeczka mocniejszych alkoholi i, ogólnie rzecz biorąc, dobrej zabawie do samego rana, stwierdziliśmy, że może kiedyś to powtórzymy. A że kolejna środa, była pierwszą środą tygodnia, spotkaliśmy się znowu na jednym, ale tym razem zjedliśmy jeszcze morze frytek, co wkrótce stało się bardzo miłą tradycją.

 

Powstały więc tradycyjne spotkania „na jedno”, w każdą pierwszą środę tygodnia po basenie, gdzie czasem pojawiali się jeszcze Prezes Klubu, siostra Marcina, Ania, Ania, Ania i Lubomir oraz parę innych osób. Po tych spotkaniach 4/5 rzeczywistych członków teamu (mroowa, Tom, wwwojtus i ZAAN) wracała do domu ze śpiewem na ustach (zwłaszcza „Bo Jo cię kochom”). Po drodze musieli pokonać 3 metrową bramę, z której każdy przynajmniej raz musiał spaść. 1/5 rzeczywistych członków, czyli Marcin, zostawał w Klubie gdzie mieszkał i gdzie miał czas na doprowadzenie KRABa do jako takiego stopnia używalności, byle zdążyć przed następną środą, która znowu okazywała się pierwszą w danym tygodniu… Jedliśmy mnóstwo fryteczek, piliśmy piwko a czasem wódeczkę i dobrze się bawiliśmy; śpiewaliśmy a nawet tańczyliśmy. Z czasem pojawiły się też spotkania poniedziałkowe, oczywiście tylko w pierwszy poniedziałek tygodnia.

 

Należy nadmienić, że podstawowym zajęciem oprócz picia piwa było robienie frytek. Szybko pojawiły się wyspecjalizowane funkcje dla każdego członka zespołu (oprócz osób, które u nas terminowały), mianowicie:
ZAAN i mroowek – sekcja obierania produktu
Wwwojtus – sekcja kontroli jakości i czyszczenia produktu
Tom – sekcja krojenia i szatkowania produktu
Marcin – sekcja smażenia produktu
Wszyscy razem – sekcja spożycia produktu.

Ciekawym i bardzo smacznym rozwiązaniem było robienie chipsów, co wkrótce stało się kolejną tradycją.

Niepostrzeżenie przyszedł maj, a z nim wyjazd klubowy do Hiszpanii i wtedy tak naprawdę narodził się pomysł zawiązania podklubu KRABA o wdzięcznej nazwie Deep Divers Team.

Od tego czasu wszystkie nasze imprezy i wyjazdy odbywają się pod znakiem „3.jpgDeep Divers Team”, w skrócie DDT i można powiedzieć, że jesteśmy za sprawą chóralnych śpiewów dobiegających z przyczepki znani w całej Europie i Polsce oczywiście też…:) Od tego to czasu DDT ku chwale ojczyzny i na pohybel Ich Troje propaguje zasadę KEINE GRENZEN, co w wolnym tłumaczeniu znaczy WYPIJEMY Z KAŻDYM…

Pierwszą oficjalną imprezą DDT, na której jako tako się prezentowaliśmy, były Juwenalia Studenckie AD 2003, na które zostały przygotowane koszulki z logo DDT oraz KRABa, według projektu wwwojtusia. W tym miejscu trzeba wyjaśnić, iż tylko członkowie rzeczywiści posiadają unikatowe, oryginalne i po prostu super koszulki DDT (widoczne na zdjęciu na stronie głównej).